wtorek, 13 lipca 2010

Wolin - Kołobrzeg, czyli dzień truskawek...:D

Wyjątkowy dzień!! Dlaczego???:) a więc tego to dnia pierwszy raz zobaczyliśmy morze!!!!!:D a było to w Trzęsaczu...

Od początku: pobudka planowana była na godzinę 5.00, ale nam trochę nie wyszło:] wstaliśmy o 5.30 i troszkę po 6.00 wyjechaliśmy z Wolina. Pogoda zapowiadała się w sam raz na rower - ani za ciepło, ani za zimno...:P Już od samego początku prym w jeździe wiedli Aćka i Arek! Wyprzedzili wszystkich do tego stopnia, że postanowili zrobić sobie dłuższą przerwę na zbieranie truskawek - i stąd nazwa tego dnia - logiczne!!:D My ich wyprzedziliśmy, a oni i tak nas dogonili...:P 
Chyba to było w Dziwnowie - zrobiliśmy sobie przerwę na śniadanie i skonsumowanie truskawek...:)

fot. Aćka

kolejny przystanek był w Trzęsaczu. Nie można ominąć tego miejsca. Dla niezorientowanych w tym miejscu znajdują się ruiny gotyckiego kościoła, który został zbudowany na przełomie XIV/XV wieku, w odległości ok 2 km od morza... Dziś jest 'trochę' bliżej morza (jakieś 20m) i została z niego wyłącznie południowa ściana... 
Trzęsacz

2 x Asia :)

ćma:)

Trzęsacz był wyjątkowy jeszcze z jednego powodu... to właśnie tutaj pierwszy raz zobaczyliśmy MORZE!:) Jednak zatrzymaliśmy się tam bardzo krótko - przede wszystkim dlatego, że obawialiśmy się, iż powtórzą się upały z poprzedniego dnia, a poza tym - za dużo ludzi w tym Trzęsaczu. :( nie lubimy tego...

Więc jedziemy dalej... Dojechaliśmy  do Niechorza i przed nami mały dylemat... Już wcześniej wiedzieliśmy, że za Niechorzem znajduje się baza wojskowa i nie można tamtędy przejechać, tylko trzeba dość dużo kilometrów nadrabiać i jechać na około... Tego nie chcieliśmy... słyszeliśmy tez plotki, ze można dojechać do tej bazy i później jakoś tam skrótami i hard corowymi ścieżkami ją objechać. Wybraliśmy opcje numer 2.:) W trakcie jazdy spotkaliśmy kilkoro rowerzystów, którzy zgodnie twierdzili, że jest możliwość przejazdu do Mrzeżyna. Więc jedziemy!! 
Najpierw spotkaliśmy szlaban z dużym napisem "ZAKAZ WJAZDU! TEREN WOJSKOWY", ale zakazy są podobno po to żeby je łamać, więc wjeżdżamy:) Jakoś udało nam się przetransportować nasze załadowane rowery pod szlabanem i przed nami długa, niezbyt przyjemna trasa po drodze - najpierw z jakiś śmiesznych płyt betonowych z dziurami (później owe płyty towarzyszyły nam w wielu miejscach wyprawy), później z jakiejś niefajnej kostki brukowej. Jechało się bardzo niewygodnie - tyłek, ręce odpadały.
cała ekipa na terenie bazy wojskowej:)

Przejazd przez teren wojskowy był nieco stresujący.:) Prawie za każdym krzakiem ktoś się czaił;) baliśmy się strasznie!;) w końcu podjechał do nas pewien "przystojny" żołnierz taką wypasioną bryką:) chyba do przewozu jakiś rakiet - taaaaka duża była!!:) no i pyta się czy wiemy, że dalej nie da się przejechać, ale że zaraz przed bazą jest ścieżka w lewo i tam można ją bokiem objechać. 
Ścieżkę znaleźliśmy bez większego problemy, ale rzeczywiście była bardzo hardkorowa, szczególnie z załadowanym rowerem... Jakoś daliśmy radę i niestety zaczęło padać... Z powodu ulewy musieliśmy sobie zrobić postój w Dźwirzynie. Znaleźliśmy taki mały namiocik, schowaliśmy rowerki, a jak się uspokoiło to lekko przemoczeni ruszyliśmy na Kołobrzeg.

fot. Aćka
U celu byliśmy ok godziny 15.00, niestety schronisko - szkoła, gdzie mieliśmy nocleg było czynne od 17.00. Tak więc długo nie myśląc, popedałowaliśmy na główny deptak w Kołobrzegu na pierwsze rybki.;)


 fot. Aćka
Najedzeni, radośni, z nadzieją na szybki gorący prysznic wróciliśmy do schroniska. Wszystko fajnie - mamy nawet prycze do spania (założenie było takie, że nie ma łózek i śpimy na podłodze), ale NIE MA prysznica - tylko umywalki.:( hmmm... i co teraz??:>
Na szczęście zaraz obok schroniska jest... BASEN... tatatam...:P nie trzeba było nikogo namawiać, każdy się szybko spakował i po godzince wszyscy byli pachnący i błyszczący!:)

 Latarnia morska w Kołobrzegu

Więc ruszamy na miasto! Może to trochę oklepane, ale jak się jedzie nad morze i nie ogląda się zachodu słońca to aż wstyd.:) Więc zachód słońca nad morzem był obowiązkowy!

 
Asiorek:P

Szaleństwa na mieście nie było końca!!:) zjedliśmy pyszne gofry, no ale niestety trzeba było wracać... Jutro zapowiada się wyjątkowy dzień - Bornholm. Trzeba nabrać sił...
 fot. Aćka

PODSUMOWANIE:
przejechane - 80 - 90km
nocleg - 9zł za osobę (miało być 5zł, no ale dali nam łóżka)
wejście na molo w Kołobrzegu - 1zł/os

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz