wtorek, 4 sierpnia 2009

Dzień 2 - okolica, Champex - Lac i Grand - Saint - Bernard...

Zacznę może od tego, jak my w ogóle znaleźliśmy się w la Peule... Wszystko za sprawą Piotrka, który kilka lat wcześniej pracował w czasie wakacji na farmie u Nicolasa... Utrzymywanie kontaktów jest bardzo dobre i tak to Pioterek został zaproszony do Meinrada... Mieszkamy w jego domku letniskowym. W sumie jest to normalny dom z łazienką i kuchnią, tyle że nie za duży - ogólnie warunki super!! Blisko stąd do Włoch i do Francji, a okolica bardzo spokojna i przecudne widoki...:)

Przed samym wyjazdem, poszukaliśmy w internecie lokalnych atrakcji, tak aby mniej więcej wiedzieć, co i gdzie... Aby nie było tak, że dopiero na miejscu tracimy czas na szukanie czegoś ciekawego. Mieliśmy mniej więcej rozplanowane, co w jaki dzień będziemy robić.

Dziś wybór padł na zwiedzanie okolicy. Pogoda rano nas mile zaskoczyła. Już nie było pochmurno i świeciło słońce. Także ruszyliśmy tym razem piechotą:) Alut i Tala trochę opóźniały ekipę - wszystko przez nasze aparaty fotograficzne oraz piękne widoki, których nie można było nie uwiecznić na zdjęciach.
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala

Do naszego domku wróciliśmy ok godziny 15.00, zostało jeszcze dużo czasu więc wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy w kierunku Champex - Lac. Po drodze zatrzymaliśmy się w Issert, zobaczyć stary młyn, który okazał się bardzo stary i nie było za bardzo czego oglądać.:)
fot.Tala
Champex - Lac to jezioro położone na wysokości 1466 m n.p.m. Jest to bardzo malowniczy kurort - jak większość miejsc w szwajcarskich Alpach. W czasie jazdy do Champex zatrzymaliśmy się w kilku miejscach - oczywiście, żeby zrobić zdjęcia:) Właśnie wtedy pierwszy raz widzieliśmy lodowiec (z daleka). Mimo ładnej pogody, przy jeziorku było raczej chłodno tak więc szybka kawa i jedziemy dalej...
fot.Tala

fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala

fot.Tala

Pora jeszcze wczesna, więc wybraliśmy się jeszcze na Przełęcz Św. Bernarda - granicę szwajcarsko - włoską. Miejsce piękne, ale już doskwierała nam niska temperatura, na którą nie byliśmy przygotowani. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli jeszcze okazję, aby tu wrócić, więc kilka fotek i na kolację...:P
fot.Tala
fot.Tala
fot.Tala

Wieczorami w naszym domku mieliśmy sporo wolnego czasu, więc przydały nam się karty...:) Królował remik i makao!!:D I właśnie w czasie jednej gry padło hasło dnia dzisiejszego. 
Tala do Bazyla: "Możesz się już wypróżnić!":)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz