Zacznę może od tego, jak my w ogóle znaleźliśmy się w la Peule... Wszystko za sprawą Piotrka, który kilka lat wcześniej pracował w czasie wakacji na farmie u Nicolasa... Utrzymywanie kontaktów jest bardzo dobre i tak to Pioterek został zaproszony do Meinrada... Mieszkamy w jego domku letniskowym. W sumie jest to normalny dom z łazienką i kuchnią, tyle że nie za duży - ogólnie warunki super!! Blisko stąd do Włoch i do Francji, a okolica bardzo spokojna i przecudne widoki...:)
Przed samym wyjazdem, poszukaliśmy w internecie lokalnych atrakcji, tak aby mniej więcej wiedzieć, co i gdzie... Aby nie było tak, że dopiero na miejscu tracimy czas na szukanie czegoś ciekawego. Mieliśmy mniej więcej rozplanowane, co w jaki dzień będziemy robić.
Dziś wybór padł na zwiedzanie okolicy. Pogoda rano nas mile zaskoczyła. Już nie było pochmurno i świeciło słońce. Także ruszyliśmy tym razem piechotą:) Alut i Tala trochę opóźniały ekipę - wszystko przez nasze aparaty fotograficzne oraz piękne widoki, których nie można było nie uwiecznić na zdjęciach.
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
Do naszego domku wróciliśmy ok godziny 15.00, zostało jeszcze dużo czasu więc wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy w kierunku Champex - Lac. Po drodze zatrzymaliśmy się w Issert, zobaczyć stary młyn, który okazał się bardzo stary i nie było za bardzo czego oglądać.:)
fot.Tala |
Champex - Lac to jezioro położone na wysokości 1466 m n.p.m. Jest to bardzo malowniczy kurort - jak większość miejsc w szwajcarskich Alpach. W czasie jazdy do Champex zatrzymaliśmy się w kilku miejscach - oczywiście, żeby zrobić zdjęcia:) Właśnie wtedy pierwszy raz widzieliśmy lodowiec (z daleka). Mimo ładnej pogody, przy jeziorku było raczej chłodno tak więc szybka kawa i jedziemy dalej...
Pora jeszcze wczesna, więc wybraliśmy się jeszcze na Przełęcz Św. Bernarda - granicę szwajcarsko - włoską. Miejsce piękne, ale już doskwierała nam niska temperatura, na którą nie byliśmy przygotowani. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli jeszcze okazję, aby tu wrócić, więc kilka fotek i na kolację...:P
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
Pora jeszcze wczesna, więc wybraliśmy się jeszcze na Przełęcz Św. Bernarda - granicę szwajcarsko - włoską. Miejsce piękne, ale już doskwierała nam niska temperatura, na którą nie byliśmy przygotowani. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli jeszcze okazję, aby tu wrócić, więc kilka fotek i na kolację...:P
fot.Tala |
fot.Tala |
fot.Tala |
Wieczorami w naszym domku mieliśmy sporo wolnego czasu, więc przydały nam się karty...:) Królował remik i makao!!:D I właśnie w czasie jednej gry padło hasło dnia dzisiejszego.
Tala do Bazyla: "Możesz się już wypróżnić!":)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz